Anime dla naprawdę dorosłych

Japońskie filmy animowane to branża mająca w naszym kraju zarówno swoich miłośników, jak i przeciwników. Ta polaryzacja w odbiorze anime wynika z różnic kulturowych, społecznych i estetycznych, jakie dzielą Polaków i Japończyków. Odbiór tego typu filmów jest zatem różny. Czy jednak brakuje na rynku tytułów uniwersalnych, przy których dobrze mógłby się bawić stereotypowy Kowalski?

Z przyjemnością postaram się odpowiedzieć na to pytanie, jednak pozwolę sobie wcześniej na krótką analizę gatunkową omawianej branży, co być może ułatwi zrozumienie moich argumentów.

Daleka Japonia

Dla wielu Polaków to odległe państwo we wschodniej Azji może być niezbadaną szkatułą tajemnic i dziwactw, co w żaden sposób nie powinno kogokolwiek tutaj dziwić. Kraj Kwitnącej Wiśni w swej historii, kulturze, zwyczajach, kuchni i socjologii jest tak odmienny od Polski, że naprawdę trudno o większy kontrast.

Spora grupa naszych rodaków zapewne nadal nie odróżnia obywateli czołowych azjatyckich państw wg choćby tradycyjnego ubioru, stosowanego alfabetu, czy brzmienia języka. Ta słodko-kwaśna zupa zawiera mieszankę wielu elementów, które swoją egzotyką mogą niejednego Kowalskiego czy Nowaka wprawiać w osłupienie.

W tym bałaganie umykać mogą niekiedy cechy charakterystyczne, które stanowią o smaku i zrozumieniu kultury konkretnego narodu. Choć niektórzy mogą kojarzyć japońskie filmy animowane, to w naszym kraju nadal pokutują pewne stereotypy, które zakrzywiają ogólny obraz tego bogatego w gatunki nurtu twórczego.

Pokemony i Dragon Ball

Początki anime w polskiej telewizji kojarzyć mogą się zapewne głównie z produkcjami dla dzieci i nastolatków, przez co dorośli odbiorcy często lekceważąco słuchają, gdy ktoś w towarzystwie wspomni o „japońskich filmach”.

To niesprawiedliwy stereotyp, którego źródła doszukujemy się w fantastycznych krainach, stworzeniach nie z tej ziemi, robotach i krzyczących bohaterach, którzy potrafią wykonywać nieprawdopodobne wręcz akrobacje i (nie bójmy się tego powiedzieć) dziwactwa.

Pierwsze wrażenie w odbiorze konkretnej marki, bądź samego gatunku jest tutaj kluczowe i niestety czasami trudno wyobrazić sobie, że prężnie działający w Japonii przemysł filmów animowanych ma do zaoferowania coś wartościowego dojrzałemu odbiorcy.

I wcale nie mam tutaj na myśli hentai.

Anime dla dorosłych

Złożyło się tak ostatnio, że byliśmy już z żoną znudzeni nijakimi produkcjami od Netfliksa i chcieliśmy sięgnąć po coś z klasą i smakiem, a jednak niesztampowego.

Produkcje studia Ghibli to sztuka, której fanom anime polecać nie muszę, jednak mam nadzieję, że przekonam tutaj może jakiegoś nippono-sceptyka.

Animacja pt. „Makowe wzgórze” to kawał porządnego, pięknie namalowanego i dojrzałego kina, w którym nie uraczymy potworów i rażących laserami maszyn. Produkcja ta nie zabierze widza do fantastycznego miejsca, w którym oderwie się nieco od problemów codzienności.

Dojrzały film dla widza, który wie czego chce

Tak to już na tym świecie jest, że rzeczy, którymi błyskawicznie nudzą się dzieci, dla dorosłych mogą być ucztą dla oka i ucha – chwilą duchowego relaksu.

I takie właśnie jest moim zdaniem „Makowe wzgórze”, które przedstawia wydarzenia osadzone w konkretnym historycznym czasie i miejscu w przestrzeni. Rutyna dnia codziennego, osobiste troski i emocje tak usilnie skrywane za kruchą maską społecznych i rodzinnych zobowiązań.

Historie z życia wzięte, które przecież każdy z nas nosi ze sobą, sprawiają, że film ten może szczególnie mocno trafić w nasze czułe punkty, podnosząc być może naszą wrażliwość na niektóre codzienne sprawy.

Nic co ludzkie nie jest mi obce

Nie doświadczymy tu kontrowersyjnych scen i wydarzeń nie z tego świata, ale uważam, że w tym właśnie tkwi moc tego typu filmów, w których każdy może po trochu odnajdywać siebie lub osoby ze swojego otoczenia.

Przy okazji otrzymujemy także piękną lekcję japońskiej kultury, zwyczajów i psychologii, która tutaj przedstawiona jest w naprawdę wysmakowany i lekki sposób.

To anime, które uczy i może naprawdę sporo dobrego wnieść do życia. Świadomość kulturowej różnorodności to chyba najbardziej wartościowa lekcja empatii.

Polecam serdecznie!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s