[Modelarnia] Focke Wulf Fw190D-9 DORA – ZTS Plastyk 1:72 – cz.3 – FINAL

Częstotliwość moich modelarskich relacji znacznie ostatnio spadła, zatem pora wreszcie zakończyć budowę „Foki”, która zarazem stała się jedną z najdłużej trwających modelarskich prac w mojej karierze. Stosunkowo prosty model samolotu, na który doświadczony modelarz poświęciłby maksymalnie jeden weekend, ja sklejałem przez siedem miesięcy… Szmat czasu!

Zabawę z samolotem rozpocząłem jeszcze jako świeżo upieczony mąż, a kończę już w roli ojca siedmiomiesięcznego syna, zatem był to okres na pewno dość długi, ale i bardzo znamienity, a na poczet którego spisuję pewną hobbystyczną opieszałość.

Na półce i w mojej głowie czekają już kolejne projekty, zatem potrzeba ukończenia modelu niemieckiego myśliwca była bardzo silna. Niestety wojenne wydarzenia ostatnich tygodni skutecznie zniechęciły mnie do podejmowania jakiejkolwiek militarnej tematyki, stąd nie ukrywam, że z ogromną chęcią sięgnę po bożonarodzeniowy prezent, który otrzymałem od żony, ale o nim napiszę za chwilę.

W ostatnim wpisie informowałem Was, że część konstrukcyjną mam już za sobą i wypływam na nieznane mi dotąd wody malarstwa modelarskiego…

Papierowa taśma posłużyła mi do zabezpieczenia oszklenia kabiny pilota.

Był to wspaniały czas wzlotów i upadków, wynikających z braku moich umiejętności i cierpliwości do farb. Te choć może i nie były dedykowane do zastosowań modelarskich, to przy nałożeniu odpowiedniej ilości warstw dawały zaskakująco dobre rezultaty.

Dobranie właściwej konsystencji farby nie było łatwym zadaniem i początki nie zwiastowały sukcesu, jednak po kilku powtórzeniach samolot zaczął nabierać kolorów.

W trakcie pracy postanowiłem zmienić nieco koncepcje wzoru malowania, ponieważ „pudełkowa” prezentacja wydawała mi się nieco płaska, stąd postanowiłem pójść na całość i wybrać opcję z najbardziej kontrastującymi ze sobą barwami, którą znalazłem w internecie. Sam research nie był łatwy, ponieważ znalezione wizualizacje często różniły się dość znacznie, stąd wybór najbardziej „historycznej” wersji graniczył z cudem, dlatego…

Postawiłem na science-fiction.

Butelkowa zieleń u góry i czerwony spód – wykwintne połączenie dla prawdziwych smakoszy.

Malowanie pędzlami było bardzo satysfakcjonującym procesem, którego efekt odbiega może od ideału, to jednak dał mi mnóstwo przyjemności i relaksu.

Nie trzeba być znawcą, żeby dostrzec niedoskonałości, ale moim zdaniem to właśnie one oddają moje pojmowanie tego hobby, które nie jest skupione na wyniku, ale na procesie.

Przebijające się spod skrzydeł białe pasy zostały zaczerpnięte ze znalezionej w sieci wizualizacji malowania, która spodobała mi się bardzo z uwagi na czerwono-baronowy klimat. Wiem, że moje skojarzenia są czystą fantazją, jednak postawiłem tutaj na dobrą zabawę, a nie kurczowe trzymanie się historii, albo co gorsza – próbę odwzorowania prawdziwego egzemplarza.

Symetria i nienaganna krawędź to z pewnością nie są cechy wykonanych pasów, jednak patrząc na nie, czuję jakąś dziwną satysfakcję, że udało mi się wykonać ten niełatwy element.

Nie mam rzecz jasna nic przeciwko modelarzom-historykom, którzy dbają o koszerność swoich dzieł, mało tego – bardzo szanuję ich zacięcie, jednak sam nie dysponuję jeszcze wystarczająco dobrymi umiejętnościami i wyczuciem, aby konkretną sztukę samolotu z przeszłości odtworzyć.

Żółty kołpak choć średnio udany, to stanowi bardzo przyjemny akcent kolorystyczny, przełamujący czerń śmigła.

Przyjmując tak luźne założenia, nie chciałem tracić zbyt wiele czasu na szukanie informacji w źródłach, a poświęcić go na możliwie jak najbardziej dokładne dopracowanie wizji, która urodziła się w mojej głowie.

Dobrym pomysłem przy kolejnym modelu będzie zapewne szpachlowanie szczelin między elementami kadłuba.

Główną niewiadomą była dla mnie kolorystyka elementów wewnętrznych oraz zawieszonej pod kadłubem bomby, jednak po krótkim namyśle zdecydowałem się na ciemnoszarą mieszankę, która nie będzie skupiać uwagi obserwatora, ale przyjemnie odetnie się od dominującego karmazynu.

Lekki satynowy połysk moim zdaniem bardzo pasuje do tego modelu, wydobywając detale, ale nie narzucając się przy tym.

W obrębie karabinków i wylotów układu wydechowego zdecydowałem się na lokalne brudzenie rozwodnioną mieszanką czerni i umbry, co jest zarazem moim pierwszym podejściem do oddania śladów eksploatacyjnych czy weatheringu.

Pierwotnie chciałem bardziej pobrudzić model, ale szybko odszedłem od tego pomysłu, trzymając się zasady: „lepsze wrogiem dobrego”.

Malowanie metalowej ramy oszklenia kokpitu wyszło mi w bólach, ponieważ stosując nieodpowiednią technikę i zbyt grubą warstwę, spowodowałem dostanie się sporej ilości farby pod niedokładnie przyklejoną taśmę.

Po bokach kadłuba i na ogonie namalowałem brązowe plamy, które widoczne były na niektórych wizualizacjach w sieci. Efekt mi się podoba.
Wprawne oko zauważy nieregularną krawędź malowania kołpaka – niestety nie potrafiłem zrobić tego lepiej – muszę ćwiczyć.
Wlot powietrza do silnika potraktowałem bardzo rozwodnioną mieszanką czerni i umbry, która dosłownie rozlała się w zagłębieniach modelu, nie zakrywając jednak całości – taka pierwsza i prosta metoda uplastycznienia.
Samym finałem podczas budowy modelu było nałożenie kalek, o których nie wiedziałem dosłownie nic i musiałem dokształcić się na YouTube, ponieważ instrukcja z pudełka była tutaj bardzo nieprecyzyjna.

Kalki zostały nałożone tylko na czystej wodzie, bez jakiejkolwiek modelarskiej specjalistycznej chemii. Na model nie nałożyłem też lakieru, choć nie wykluczam jeszcze tej operacji w przyszłości.

Efekt końcowy moim zdaniem jest zadowalający, co potwierdziła moja żona.

To jasne, że na zdjęciach widać całą masę niedoróbek, bo jak wiadomo – fotografia ma tą magiczną zdolność wydobywania na wierzch tego, co jest niewidoczne dla nieuzbrojonego oka. Mimo to podczas klejenia i malowania bawiłem się wybornie i na pewno będę kontynuował modelarską przygodę, ucząc się nowych technik od bardziej doświadczonych ode mnie.

„Foka” trafia tym samym do naszej małej ekspozycyjnej gablotki, a ja zaczynam wkrótce polowanie na smoka!

Ktoś wie co to za model?

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s