Podczas rozgrywek na telefonie lub jakiejkolwiek innej platformie możemy wielokrotnie doświadczać zdenerwowania lub rozdrażnienia, wywołanego bezpośrednio grą. Nie chcę tutaj wdawać się w psychologiczne aspekty nerwowości człowieka, ponieważ nie mam o tym żadnego pojęcia, a jedynie chciałbym się skupić na własnych doświadczeniach zebranych przez lata w obrębie tego zjawiska w gamingu. Oczywistą kwestią jest, że jedni ludzie są bardziej podatni na pewne czynniki, a inni wykazują mniejszą wrażliwość i skłonność do popadania w furię podczas sesji w grze.
Czynniki wywołujące irytację podczas grania
Jak się okazuje denerwować mogą nas różne aspekty związane pośrednio lub bezpośrednio z grą. Od lekkiego rozdrażnienia do prawdziwego rage’u jest daleka droga, jednak proces przejścia z lekkiego stanu nerwowego w ekstremum może być wywoływany przez te same, często skumulowane ze sobą czynniki.
Chciałbym zacząć od tych aspektów, które nie są związane z samą grą, ale mogą silnie wpływać na jej jakość – roboczo na potrzeby wpisu nazwę je czynnikami pośrednimi. Na podstawie własnych obserwacji zaliczyć mogę do nich:
- otoczenie gracza – gry mobilne dedykowane są do sytuacji, gdy użytkownik doświadcza ich poza domem, licząc się tym samym z koniecznością obcowania z innymi ludźmi, którzy nie zawsze przychylnym okiem spoglądają na to co robimy, bądź nawet przeszkadzają nam.
- kiepskie łącze internetowe – w czasach szerokopasmowego internetu, którego prędkości mogą przyprawiać o zawrót głowy, trudno jest nam w to uwierzyć, a młodsi gracze mogą nawet nie pamiętać czasów, kiedy te prędkości bliskie były zeru, jednak lagi są nadal spotykane. Zwłaszcza w kontekście omawianych gier mobilnych, które muszą często borykać się z niskiej jakości sygnałem telefonii komórkowej, zależnie od regionu, ten problem może doskwierać graczom, wpływając na ich kondycję psychiczną.
- ograniczenia sprzętowe – starsze telefony, których procesory nie radzą sobie ze współczesną trójwymiarową grafiką w wysokiej rozdzielczości, potrafią buntować się przeciwko nam poprzez przegrzewanie, nadmierne drenowanie baterii i znaczące obniżenie framerate’u. Efekty świetlne oraz cienie znane z produkcji na większe platformy gamingowe są już od wielu lat, jednak grafika rodem z konsol i komputerów już na dobre zagościła także na telefonach komórkowych, stąd warto stale śledzić wymagania gier i specyfikację nowych urządzeń, aby wybrać dla siebie to najbardziej właściwe. Niestety, ale w mobilnym gamingu stare smartfony nie mają racji bytu i wymagają utylizacji!
- błędy programowe – po prostu bugi w systemie operacyjnym telefonu bądź w samej grze, których źródłem są błędy techniczne popełnione przez producentów. Zaliczyć tutaj można wszelkie drobne potknięcia koderów, a na mimowolnym crushowaniu i wyłączaniu gry kończąc – wszystko to rujnuje bez wątpienia rozgrywkę, wywołując naszą dezaprobatę i gniew.
Czynnikami bezpośrednimi mogę nazwać wprost te aspekty, które mają związek z samą grą, czyli rozrywką czerpaną z użytkowania oprogramowania. Nie zawierają się tutaj żadne techniczne czynniki, ponieważ te pojawiły się w poprzednim zestawieniu, natomiast to odnosi się do subiektywnych odczuć i preferencji gracza, które wpływają na jego ogół oceny produkcji, bądź danej sytuacji w świecie wirtualnym. Oto one:
- nietrafiony gatunek gry – nie trzeba tutaj nic więcej tłumaczyć, ponieważ każdy gracz ma swoje własne preferencje i nie każda forma rozgrywki musi być dla niego interesująca, a określone typy gier wzbudzać mogą irytację – zjawisko często spotykane wśród użytkowników, którzy często lubią eksperymentować z nowymi tytułami, nierzadko dając upust swoim frustracjom bezpośrednio w grze, bądź w sekcji komentarzy w Sklepie.
- niesatysfakcjonująca mechanika – są i takie tytuły, które w ogólności są dobrze przez nas postrzegane i dostarczają wiele godzin przyjemnej rozrywki, jednak nie każda z zaaplikowanych przez twórców mechanik nam odpowiada, powodując podenerwowanie w trakcie wykonywania określonej aktywności. Łyżka dziegciu w beczce miodu to właściwe dla tej sytuacji określenie.
- stylistyka i oprawa graficzna – podobnie jak w przypadku gatunków gier, tak i tutaj każdy gracz ma prawo do swoich preferencji, a ich niespełnienie przez producentów skutkować może w najlepszym wypadku odczuciem zażenowania. Szczególnie na dotkliwości zyskuje to zjawisko w przypadku produkcji, które w trakcie swojego życia spotkały się z gruntowną zmianą stylistyki, np. w grze historycznej deweloperzy postanowili dodać możliwość zakupu neonowych skórek i laserowych broni – rozłam i konflikt gwarantowany…
- Pay to Win – w grach mobilnych królują obecnie tytuły, za których pobranie i znakomitą większość funkcji nie trzeba nic płacić. Nie trzeba być jednak szczególnie biegłym w prawach ekonomii, aby stwierdzić, że na czymś firmy wydające takie produkcje muszą zarabiać, aby chociażby utrzymać serwery, opłacić support team i mozolnie zwrócić koszty poniesione przy tworzeniu gry. Item shopy w grach bywają mniej lub bardziej uciążliwe, jednak bez względu na oferowany asortyment gracze ZAWSZE będą uważać, że zakup przedmiotów za realne pieniądze jest niesprawiedliwy i negatywnie wpływa na rozgrywkę. Jest to szczególnie niebezpieczne zjawisko, ponieważ prowadzić może do polaryzacji community na graczy „darmowych” i „premium”, z czego Ci pierwsi agresywnie odnoszą się do drugich, zarzucając im destabilizowanie sytuacji w ich ukochanej grze. Wirtualne zabijanie, blokowanie, okradanie, wyzywanie i utrudnianie gry to niestety coraz częściej zauważane zjawiska, mające źródło we frustracji i błędnym pojmowaniu rzeczywistości przez niektóre grupy graczy. O tej kumulacji negatywnych emocji z pewnością napiszę więcej w osobnym poście.
- cheaterzy – nikt ich nie lubi i każdy stara się wszelkie przejawi gamingowego oszustwa raportować do operatorów gry, jednak czasami skala tego procederu bywa przytłaczająca i w obliczu utraty rezultatów, które wymagały od nas poświęcenia wielu godzin, mogą po prostu puścić nerwy i nie ma w tym nic dziwnego. Stop oszustom!
- niedojrzała społeczność fanów gry – moglibyśmy zliczyć wiele bardzo interesujących tytułów, które przyciągają oprawą bądź unikatowymi mechanikami, ale przed zaangażowaniem w rozgrywkę powstrzymuje nas właśnie społeczność. Specyfikę zachowania niedojrzałego gracza możemy określać tutaj bardzo długo i myślę, że nie ma najmniejszego sensu przywoływać rzeczywistych sytuacji z gier, jednak każdy chyba zgodzi się ze mną, że grupa takich delikwentów potrafi skutecznie wyprowadzić z równowagi nawet osobników o najsilniejszych charakterach.
- kiepski dzień – tak, to nie żart! Czasami ogrom codziennych obowiązków i stresogenne sytuacje życiowe tak bardzo się nasilają, że wirtualna rozgrywka nie jest najlepszym pomysłem… Rozpoczynanie wymagającego współzawodnictwa po długim i absorbującym dniu to pierwszy krok do irytacji, a nawet furii. Czując zatem psychiczne zmęczenie czasem warto zastanowić się czy jest sens dokładać sobie danego dnia dodatkowych czynników (których jak widać może być bardzo wiele), potęgujących rozdrażnienie i psujących nasze aktywności. Chwila wytchnienia od mobilnego grindu w takiej sytuacji może być wielce zbawienna. Dlaczego ta pozycja znalazła się właśnie w tym zestawieniu? Z jednego prostego względu – to gra może być potencjalnym triggerem negatywnych emocji.
Ad rem, czyli po co Ci ta wiedza?
Moi czytelnicy zapewne mogą być zdziwieni, że poruszam tak poważne tematy na łamach rozrywkowego bloga, a zwłaszcza poprzez wpis do serii poświęconej grom mobilnym – już spieszę z wyjaśnieniem.
Mając 28 lat raczej nieczęsto zdarza mi się wpadać w niepohamowaną złość i pomimo stresogennych sytuacji staram się trzymać nerwy na wodzy i tylko moja żona wie jak wielką walkę wewnętrzną toczę każdego dnia, aby czuć spokój i opanowanie 😉
Niemniej zauważyłem, że mobilny gaming potrafi u mnie wzbudzać negatywne emocje na tyle silne, że trzeba się na moment zatrzymać i poważnie zastanowić w czym tkwi problem oraz nad czym trzeba popracować. Łatwo jest wytykać cudze błędy i swoje porażki przypisywać innym, ale prawda jest taka, że bez pokornego przyznania się do failu i podjęcia pracy nad sobą, nie uda się niczego zmienić na lepsze.
Mam nadzieję, że ta obszerna analiza pomoże mi i być może innym graczom unikać krytycznych momentów i czynników, minimalizując bądź nawet eliminując zupełnie niepożądane zachowania. Wizja pozytywnie nastawionych i pomocnych osób, tworzących silne społeczności fanów gier może i jest utopijna, jednak moim zdaniem warta pracy 🙂
Niepozorna gra MOBA niszcząca telefony!
Kilka miesięcy temu namówiony przez moją drugą połówkę, zainstalowałem na swoim Xiaomi Redmi Note 8 Pro (najlepszy telefon na świecie) swoją pierwszą grę MOBA – Mobile Legends: Bang Bang. Fantastyczni bohaterowie stworzeni na wzór bardzo głośnego tytułu na PC-ty, przepiękna trójwymiarowa grafika okraszona pieczołowicie wykończonymi animacjami walki, przystępny i łatwy do opanowania system rozwoju oraz żywa i silnie rozwijająca się scena e-sportowa to tylko niektóre z walorów tej świetnej gry. Serio! To spory sukces produkcji, która potrafiła na wiele godzin zatrzymać tak wielkiego mobowego ignoranta jak ja.
Powyższy akapit może brzmieć jak wypowiedź neofity, który jako kolejny dał się wciągnąć w sidła gier MOBA, które swoją drogą zeszły już z piedestału na rzecz Battle Royale. Ot, kolejny niedzielniak, badający swoich sił w niemodnym już trochę gatunku… Jest w tym sporo prawdy, jednak serwerowe statystyki MLBB jasno wskazują na to, że gra cieszy się ogromnym zainteresowaniem, a wypuszczony niedawno Wild Rift będzie miał spore problemy w przejęciu graczy spośród fanów swojego PC-towego pierwowzoru. MLBB ma bardzo silną pozycję na rynku MOBA, a twórcy nie pozwalają odejść swoim użytkownikom choćby na krok, serwując częste aktualizacje i eventy.
Osoby śledzące moje konto na fb lub twitterze mogły zauważyć, że szczególnie upodobałem sobie granie postaciami wsparcia – zwłaszcza Estesem. Ten długouchy blondyn w ponad setce rozgrywek zapewnił mi wiele owocnych starć oraz kilka bardzo satysfakcjonujących tytułów MVP.
Skoro gra jest tak świetna, to dlaczego piszę o niej w artykule o rage’u?
A właśnie z kilku powodów, o których pisałem na początku. Wyjątkowo wymagający poziom współzawodnictwa w jaki błyskawicznie wciąga nas MLBB oraz szybkie tempo rozgrywki, które rzadko wybacza błędy to główne aspekty, które wywoływać mogą wśród graczy nerwowość. Nie grałem w LoL’a ani Dotę, jednak przypuszczam, że ich gracze mogą potwierdzić moje słowa – MOBA to piekielnie trudny level wirtualnej rozrywki. Gra z uwagi na mnogość zróżnicowanych bohaterów zawiera wiele upierdliwych mechanik, które bywają trudne do opanowania, a gracze którym się to udaje, momentalnie stają się wrzodami na tyłkach całego teamu.
Ileż razy w rezygnacji spoglądałem na Patch Notes i czytałem o kolejnych buffach dla klasy Zabójców, powtarzając jak mantrę co mecz: „Dominacja zabójców… Dominacja zabójców…„. Mam doskonałą świadomość tego, że większość moich uprzedzeń wynika z subiektywnych osądów oraz braku umiejętności gry, ale muszę z pełną powagą stwierdzić, że balans postaci nie jest mocną stroną tego tytułu.
Jeżeli dodać do tego trudną i niekiedy toksyczną społeczność graczy spotykanych w losowych meczach, wielu cheaterów i kilka słabszych dni to otrzymujemy receptę na nową konkurencję olimpijską – rzut telefonem. W żadnym wypadku nie jestem z tego dumny i tylko cudem nie straciłem aparatu, jak ten po 3-metrowym locie w powietrzu uderzył z impetem o drzwi. Ten incydent jednak pobudził mnie do refleksji nad sensem dalszego grania i w konsekwencji właśnie piszę do Was tego posta.
#XiaomiLepsze
Wiadomo, że chińskie telefony są najlepsze, a mój wysłużony laptop Lenovo także przyjął kilka solidnych strzałów na klawiaturę i działa – atomowa wytrzymałość. To oczywiście tylko nędzny czarny humor, którego w żadnym wypadku nie można brać na poważnie.
Poważna natomiast jest idąca z tego refleksja i postawienie granicy, która oddziela racjonalną wirtualną rozgrywkę od przejawów patologii, którą winniśmy z naszego zachowania tępić. Świadomość własnych słabości z pewnością może okazać się pomocna przy podejmowaniu satysfakcjonującej rozgrywki, nawet tej na telefonie, w której nie będziemy wrogami samych siebie oraz nie uprzykrzymy zabawy innym.
Choć czynniki, które określiłem na początku jako pośrednie mogą być niekiedy trudne do wyeliminowania, to warto już na tak wczesnym etapie zastanowić się czy warto podejmować wymagające współzawodnictwo w chociażby omawianym MLBB, zmagając się z lagami, czy słabym telefonem.
Dalej może okazać się o wiele trudniej, ponieważ nie mając doświadczenia z grami MOBA i przecierając szlaki w nowej produkcji, możemy doświadczyć wielu frustrujących chwil, choćby wywołanych przez niecierpliwych, ale bardziej doświadczonych od nas graczy, stawiających względem zespołu konkretne wymagania. Czasami bariera językowa lub kulturowa okazuje się nie do przeskoczenia, a impasu dopełnić może już tylko bezkarny cheater i rage gotowy…
Calm down
W takich chwilach warto na chwilę odetchnąć i spojrzeć na swoje hobby z lepszej perspektywy – w końcu granie w gry nie jest samo w sobie złe 😉 Poznanie czynników wpływających na funkcjonowanie społeczności gamingowych pozwala na lepsze zrozumienie tego wspaniałego i interesującego, ale jakby nie było – niebezpiecznego światka.
Gra może być świetną rozrywką tylko wtedy, jeżeli potrafimy znaleźć racjonalne optimum jej użytkowania i nie dać się wciągnąć w wir negatywnych emocji. W razie konieczności ograniczmy na pewien czas ilość rozgrywanych sesji do jednej lub dwóch dziennie, albo wręcz odstawmy dany tytuł na rzecz innych – mniej stresogennych dla nas.
To proste, ale skuteczne recepty na odkrycie przyjemności płynącej z gier na nowo – gwarantuję 🙂
Mam nadzieję, że pobudziłem Was do podjęcia dyskusji w komentarzach, chętnie dowiem się co sądzicie o zjawisku nerwowości wśród graczy i jakie macie związane z nim spostrzeżenia. Może zauważacie również inne aspekty tego problemu i odmienne sposoby reagowania na nie? Piszcie śmiało!